Wednesday, May 21, 2008

Gotowanie...

Helutek codziennie pomaga Mamie w gotowaniu... Bierze łyżkę do ręki i zaczyna drygować. A jak już łyżkę do ręki dostanie, to się z nią rozstać nie potrafi. Łyżka jedzie z Helutkiem na spacer i do sklepu... I dopiero jak Helutek uśnie, to Mama cichcem łyżkę mu z ręki wyjmuje i chowa w najtajniejszą skrytkę. Żeby ją w następny dzień znowu wyciągnąć i sprezentować Helutkowi!

Dlatego Mama podejrzewa, że Helutek zostanie albo dyrygentką albo dyrektorką. W dodatku taką, co to będzie umiała fantastycznie gotować!



7 comments:

Anonymous said...

Bossy girl,ale babcia oczywiście panikuje i boi się zeby niechcący nie uderzyła się w oczko,więc zabierzcie Hel tą pałkę,a kupcie piłkę,albo zestaw dla piosenkarki z mikrofonem.
Moze będzie singer albo football player?

Anonymous said...

Nóżki wystają za fotelik,długaśne,może Hel będzie ballet dancer.Take care in Italy.

Anonymous said...

Babcia dzisiaj się zadumała nad mobilnością rodzinki.Mona właśnie wróciła z Turcji,Minio z Anglii,a Hel pojedzie do Wenecji,a dziadek do Szwecji.A to dopiero początek wakacji 2008 i czekamy na photos z wycieczki tramwajem wodnym po Kanale Grande.Babcia też tam była i zdjęcia robiła równo 10 lat temu!

Anonymous said...

Off they went!
Bieguni-tak Olga Tokarczuk określa tą skłonność do podróżowania.Dziadek też dziś nie mógł usiedzieć i pojechał na kole do tesco,a tam tłok!Najlepiej więc mają ci ,co siedzą w domu,a więc babcia bo sobie popatrzy na Hel,pa.

Anonymous said...

Niedługo Dzień Dziecka.Babcia zaczęła regularnie odwiedzać stoiska z zabawkami.Nigdy tego nie robiłam,bo za naszych czasów nie było takiego raju zabawkowego.A Lego kupowaliśmy w Pewexie za dolary,albo przywoziłam ze Szwecji.Obecny stan zakupów dla Hel:duże klocki typu Lego oraz różowa piłka.
A przedtem jeszcze imieniny Mamy,którą na odległość ściska cała warszawska rodzinka.

Anonymous said...

Oczekiwanie na powrót Hel.
A pewnie jak wróci znowu zaczniemy liczyć ile do następnego urlopu.
Dzięki za smsy i czekamy na odp czy tam był upał czy powódz i jak Hel swiętowała pierwszy Dzień Dziecka.
My tu świętujemy tradycyjnym obiadkiem.

Anonymous said...

Dzień Dziecka się kończy dla Hel we własnym łózeczku,a babcia głeboko odetchnęła.Obiadek dorosłym dzieciom smakował.Na deser zjedliśmy 3 kg truskawek!What about food in Italy-pizza,spaghetti?