Saturday, June 7, 2008

Urlop

Urlop to jest fajna rzecz. Bo jak jest Urlop, to Tata nie musi chodzić do Pracy i ma wtedy dużo czasu, żeby wymyślać zabawy dla Helutka. Dlatego Helutek bardzo lubi, jak jest Urlop...


Mama, Tata i Helutek byli na Urlopie we Włoszech. We Włoszech na Helutka mówi się Piccolina, a właściwie Piccolina bellissima. To znaczy, że Helutek-Piccolina jest najpiękniejszy na świecie (o czym zresztą Mama jest od dawna święcie przekonana), a już na pewno, że jest najpiękniejszy we Włoszech. Bo we Włoszech nie ma blondynów, dlatego Helutek-Piccolina to dla ciemnowłosych Włochów absolutny cud natury (a Mama myśli, że i z ciemnymi włosami Helutek byłby absolutnym cudem natury).


Na Mamę i Tatę mówi się we Włoszech Ragazzi. A dom w którym Piccolina (w końcu jesteśmy we Włoszech), Mama i Tata śpią, to agriturismo. Piccolina widziała wiele pięknych miejsc we Włoszech, ale agriturismo było zdecydowanie najfajniejsze ze wszystkich.


No więc Piccolina, Mama i Tata pojechali na Urlop do Włoch i mieszkali w agriturismo. W agriturismo był spokój i można było odpocząć od popularności, jaką na każdym kroku wywoływał Tata z Piccoliną na ręku. A w agriturismo nikt obcy nie pojawiał się w zasięgu wzroku Piccoliny! Bo agriturismo jest in the middle of nowwhere...


W agriturismo jest ogród, gdzie można leżeć na kocyku bez pieluchy i kręcić kręciołki...



W agriturismo Piccolina ma swój prywatny basen, do którego nikt inny niepotrzebnie nie wchodzi. W basenie można godzinami wyławiać z wody piłeczkę, bo na dworze jest ciepło i człowiek nie marznie. I wielkość basenu nie jest przerażająca, tylko taka akurat dostosowana do potrzeb Piccoliny...


W agriturismo można się kompletnie odstresować...

Tak więc Piccolina, Mama i Tata mieszkali we Włoszech w agriturismo, co im się bardzo spodobało i teraz już zawsze będą jeździć do agriturismo a nie do wielkomiejskich hoteli...

A z agriturismo można robić wycieczki! Pierwszą wycieczkę Piccolina, Mama i Tata zrobili do Wenecji. Mama już chwaliła się zdjęciami z Wenecji, więc nie będzie przeginać i chwalić się po raz drugi (z małym wyjątkiem...).



Potem (to już w trakcie pobytu w drugim agriturismo) Piccolina, Mama i Tata zwiedzili jeszcze Urbino...




...byli kilka razy nad morzem...



...a na koniec pojechali do Torre di Palme, bo w Torre di Palme brali ślub Michela i Hanjo, a Sara miała chrzest. No i w Torre di Palme Piccolina spotkała się ze swoim najlepszym kumplem Matteo! A potem imprezowali do późnej nocy. A jak już Piccolina padła wykończona imprezowaniem do późnej nocy, to Mama i Tata imprezowali do białego rana już bez Piccoliny!


Szkoda że Tata tak rzadko ma Urlop...

4 comments:

Anonymous said...

Waw,jesteśmy pod wrażeniem,ale my też mamy tu swoje emocje.Dzisiaj po raz pierwszy oglądaliśmy film(pół godziny!) z następną Piccoliną w Rodzinie.Serduszko bije w rytmie cza cza,stópka 3,5cm!Zmierzona i zważona szczegółowo(pół kilo jakby się kto pytał!).Jednym słowem babcia ma już dwie Piccolinki.Całuski dla Obu!

Anonymous said...

Gratulacje od dziadka przysłane smsem dziś rano z portu w Gdyni.

Anonymous said...

A babcia przez dwa dni podtrzymywała przyjażń polsko-szwedzką,była na koncercie Chopina w Lazienkach(z Hel też tam pójdzie),zwiedzała knajpki(Folk Gospoda,Pod Czerwonym Wieprzem!-tam Hel chyba nie pójdzie).A swoją drogą warto wybrać się na urlop do Szwecji po Wenecji

Anonymous said...

Ciocia Asia donosi,że teraz w Italii 40 stopni C!!!Uroki sezonu letniego.